piątek, 17 października 2014

O pszennym chlebie na zakwasie

Przechodząc na dietę bezglutenową jednym z najtrudniejszych wyzwań jest rezygnacja z chleba naszego powszedniego. Potrzeba matką wynalazku pozwoliła mi skonstruować recepturę na chleb bezglutenowy, jednakże tęsknota za tradycyjnym polskim chlebem pozostała.

I okazało się, że całkowita rezygnacja z takiego tradycyjnego chleba wcale nie jest konieczna. Znalazłam artykuł w sieci, z którego można się dowiedzieć, że chleb pieczony w tradycyjny sposób, na domowym zakwasie, który wyrastał co najmniej 8 godzin - nie zawiera glutenu, ponieważ wychwytują go bakterie kwasu mlekowego z zakwasu. Po szczegóły odsyłam do artykułu Czy zjadłbyś pszenny chlebek na zakwasie bez glutenu i jednocześnie namawiam do sporządzenia własnego domowego zakwasu z rewelacyjnego przepisu autorki bloga Kotlet.tv  - Zakwas - jak zrobić, a następnie wypieku polskiego chleba.

Nie jestem chora na celiakię, także tego rodzaju eksperymenty nie są dla mnie groźne. Nie namawiam osób ze zdiagnozowaną chorobą trzewną do podobnych eksperymentów, które całkowicie bezpieczne są tylko dla tych, którzy na dietę bezglutenową przechodzą z wyboru, a nie z konieczności.

5 komentarzy:

  1. O kurcze... Od roku próbuję, eksperymentuję, szukam... A tu proszę, jaki nius z tym chlebem! My też nie jesteśmy alergikami, ale mąż ma problemy z nerkami - choroba autoimmunologiczna. Dieta bezglutenowa trzyma jego wyniki w przyzwoitych granicach. Więc też możemy sobie pozwolić na szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się, żeby z tym chlebem nie eksperymentował nikt, kto choruje na celiakię. A przepis ma sens pod warunkiem, że ten zakwas tak długo wyrasta. Jeżeli u Pani męża nie jest wymagana reżimowa dieta bg to wtedy można popróbować takiego chleba, ale jeżeli dieta wymaga restrykcyjnego unikania glutenu, wtedy radziłabym nie ryzykować.

      Usuń
    2. Nie nie, nie jesteśmy reżimowcami - po prostu metodą prób i błędów doszliśmy do tego, że nerki trzymają się w kupie, gdy ograniczymy gluten. Lekarze do tej pory nam nie wierzą, choć w ręce mają wyniki badań, które przez pół roku z miesiąca na miesiąc się poprawiały. Teraz co prawda już dalej nie spada, co powinno, ale i tak oddaliła się od nas wizja dializ :) Ale w dietę brniemy dalej i każdemu z chorobą na tle agresji immunologicznej bym radziła spróbować. A kilka moich kulinarnych eksperymentów jest tutaj: http://u-moniki.blogspot.com/?view=mosaic - może coś Cię zainspiruje?

      Usuń
    3. U nas też to droga prób i błędów. Moje dziecię od niemowlęctwa cierpiało na okropne zaparcia, bóle brzucha i inne brzuchowe perturbacje. Lekarze rozkładali ręce i mówili, że on tak ma.... Zrobiłam badania z krwi na nietolerancje glutenu (to wszystko to jest możliwe do wykrycia z krwi) i nic. Badania niczego nie wykazały, a po wprowadzeniu diety u dziecięcia zaparcia minęły. A i cała nasza rodzina poczuła się lepiej. Ale właśnie, ze względu na brak choroby trzewnej od czasu do czasu sobie zgrzeszymy glutem. Ale powiem szczerze, że gdyby zamienniki nie były przechemizowane i tak drogie (np. bułka tarta w cenie 18zł za kg), wtedy żywilibyśmy się w 100% bez gluta.

      Usuń
    4. Czasami lekarze są zbyt zamknięci w tych swoich księgach medycznych, mam wrażenie, że brakuje im profesorskiego autorytetu (lekarza, nie dietetyka) który zajął by się glutenem. Czekam, aż któryś z nich wpadnie wreszcie na to, żeby samemu zostać takim autorytetem.
      Dieta faktycznie do najtańszych nie należy, ale ja radzę sobie, jak mogę. Bułka tarta z chleba bg, który sama piekę, też jest dobra! A do lżejszych rzeczy mam płatki kukurydziane (wiem, są ze "śladowymi ilościami"). Do mieszanek mąk mam natomiast mieszane uczucia i wolę sama mieszać. Brakuje mi tylko pulchnego chleba i pizzy do szczęścia.

      Usuń